Podróż na Koniec Świata wcale nie jest taka trudna – jeśli tylko wiecie gdzie ten Koniec Świata znaleźć! Tablica miejscowości w ostatnich latach stała się popularną atrakcją turystyczną i świetnym miejscem do zrobienia nieprzeciętnego zdjęcia. Ponieważ nam też marzyło się takie zdjęcie, wybraliśmy się tam na małą wycieczkę.

Dojazd
Koniec Świata leży w województwie wielkopolskim, w gminie Kraszewice. Nie jest osobną miejscowością, lecz przysiółkiem wsi Głuszyna. Prowadzi tam szutrowa droga, która jednak nie jest zbyt wymagająca i dostępna dla każdego auta.
Współrzędne: 51°32'34.1"N 18°18'47.8"E
Infrastruktura i okolica
Koniec Świata jest wspaniale przygotowany dla odwiedzających. Została postawiona tam przestronna wiata ze stołami i ławkami, wyznaczone jest miejsce na ognisko oraz doprowadzona bieżąca woda. Śmieci są regularnie wywożone, tak więc okolica wiatki jest czysta. Wiata wyposażona jest w instalację elektryczną, lecz w trakcie naszego pobytu była ona wyłączona - niestety nie wiemy czy jest tak na stałe. Około 100m dalej dostępny jest wychodek.




Miejsce to położone jest w pięknym sosnowym lesie – to świetny teren na wycieczki piesze lub rowerowe. Również zabranie psa na spacer przysporzy mu wiele zabawy. Orion i Vicky nie mogły się nacieszyć dostępnością wolnego terenu, którego w mieście im niestety brakuje.
Kierując się na wschód, po pokonaniu około kilometra, dojdziemy do Stawu Łozie (jednak w stawie nie można się kąpać, o czym informują rozstawione dookoła znaki).
Najbliższy sklep spożywczy znaleźliśmy około 2 km od wiatki, we wsi Głuszyna, zaraz obok budynku OSP Głuszyna.


Popularność
Turyści chętnie przyjeżdżają specjalnie, żeby zrobić sobie zdjęcie z tablicą miejscowości Koniec Świata. My byliśmy tam w środku tygodnia w czerwcu i byliśmy zupełnie sami. Słyszeliśmy jednak, że w weekendy może być tam tłoczno.
Największe oblężenie polanka ta miała jednak 21 grudnia 2012 roku. W dniu zapowiadanego przez Majów końca świata, zorganizowano tam imprezę „Koniec świata na Końcu Świata”.
Nam jednak udało się uniknąć tłumów i po spokojnej nocy w hamaku mogliśmy raczyć się śniadankiem na łonie natury oraz pyszną kawką w pełnym słońcu!
NIE MA KAWKI...

JEST KAWKA!



